Tłumaczenia nazwisk i nazw miejscowości – czy jest potrzebne?
wtorek, 08.04.2025
Kiedy warto tłumaczyć nazwiska lub nazwy miejscowości? Sprawdź w naszym artykule, zapraszamy!
Nazwiska i nazwy miejscowości to coś więcej niż tylko słowa – to historia, tożsamość, a czasem też i … pułapka dla tłumaczy. Kiedy podróżujemy, zmieniamy kraj zamieszkania czy publikujemy międzynarodowe treści, pojawia się pytanie: tłumaczyć czy zostawić oryginalną formę? Odpowiedź wcale nie jest oczywista. W jednych sytuacjach przekład ułatwia życie – zwłaszcza gdy obcojęzyczna wersja brzmi bardziej zrozumiale lub pozwala uniknąć błędów wymowy, ale już w innych – może prowadzić do nieporozumień, zwieść albo całkowicie zatrzeć oryginalne znaczenie. A zatem, kiedy warto tłumaczyć, a kiedy lepiej zostawić wszystko tak, jak jest? Przyjrzyjmy się temu bliżej.
Czy Kowalski zawsze musi być Kowalskim?
Wyobraź sobie, że jedziesz za granicę i nagle ktoś zmienia twoje nazwisko, bo tam brzmi zbyt „egzotycznie”. Nagle z Kowalskiego stajesz się Smithem z Nowaka – Newmanem albo z Wiśniewskiego – Winslowem. Nie brzmi to najlepiej, prawda? A jednak w historii wielokrotnie dostosowywano nazwiska do nowego języka, kultury czy wymowy. Imigranci, którzy osiedlali się w Ameryce, często mieli je upraszczane przez urzędników z dość banalnego powodu – nieznajomości przez nich zasad obcej pisowni. Dziś wielu Polaków za granicą także zmienia sposób zapisywania swojego nazwiska, głównie po to, by uniknąć wiecznych problemów z wymową. Czy to jednak konieczne?
Nazwisko to coś więcej niż zestaw liter – to kawałek naszej tożsamości, historii i rodzinnych korzeni. Dawniej nikogo nie dziwiło, że niemieckie Müller zmieniało się w Młynarskiego, a francuskie Dubois w Dębowskiego. Ale dziś, kiedy granice zacierają się szybciej niż kiedykolwiek, podróże są na wyciągnięcie ręki, a świat ceni autentyczność i kulturową różnorodność, takie zmiany budzą już wątpliwości.
Nazwy miejscowości – zderzenie języków i historii
Gdańsk czy Danzig? Lwów czy Lviv? Wilno czy Vilnius? To samo miasto, ale w zależności od języka, nazwa może brzmieć zupełnie inaczej. Przeszłość pokazuje, że zmiany nazw miejscowości często były efektem przesuwania granic lub decyzji politycznych. Dlatego dziś w tekstach międzynarodowych tłumaczenie nazw miast może pomagać w ich identyfikacji. W końcu przeciętny Brytyjczyk czy Amerykanin może zwyczajnie nie wiedzieć, że miejscowość Breslau to nic innego jak polski Wrocław.
Ale czy każdą nazwę trzeba przekładać? W niektórych przypadkach tłumaczenie sprawia, że gubi się lokalna tożsamość i brzmienie nazwy, które dla mieszkańców danego miejsca ma ogromne znaczenie. Czasem też różne wersje funkcjonują równolegle – na przykład Rzym i Roma – i nikogo to nie dziwi. Ale już w innych przypadkach zmiana nazwy może budzić kontrowersje. Na przykład, czy powinniśmy pisać Kijów czy Kyiv? Pierwsza forma wywodzi się z języka rosyjskiego, druga z ukraińskiego, co sprawia, że wybór ma tu także wymiar polityczny.
Kiedy tłumaczenie zwyczajnie ułatwia życie
Mimo wielu kontrowersji tłumaczenie nazwisk i nazw miejscowości w niektórych sytuacjach może być przydatne. W tekstach historycznych stosowanie spolszczonych wersji ułatwia czytelnikom zrozumienie, o kogo lub o jakie miejsce chodzi. Zwłaszcza jeśli ich pierwotne nazwy zapisywane były w obcym alfabecie. Przykładowo, dla Polaka bardziej oczywiste będzie „Władysław Jagiełło” niż litewskie „Jogaila”, czy białoruskie „Yagáyla”. W literaturze dziecięcej często dostosowuje się nazwy, by były łatwiejsze do wymówienia – trudno sobie wyobrazić, by najmłodsi czytelnicy męczyli się z francuskimi lub chińskimi nazwiskami bohaterów.
Czasem też tłumaczenie pozwala uniknąć nieporozumień – jeśli turysta widzi w angielskim tekście „Krakow” zamiast „Kraków”, od razu kojarzy miasto, zamiast zastanawiać się nad poprawną wymową. Problem pojawia się, gdy tłumaczenia są robione na siłę lub bez zrozumienia kontekstu. Nie każda nazwa wymaga zmiany – czasem wystarczy krótkie wyjaśnienie w nawiasie. Jeśli tłumaczenie pomaga lepiej zrozumieć kontekst, warto je stosować, ale gdy sprawia, że nazwa traci swoje pierwotne znaczenie, lepiej zostawić ją w oryginale.
Gdy tłumaczenie robi więcej szkody niż pożytku
Z drugiej strony są sytuacje, gdy tłumaczenie nazwisk lub nazw miast może prowadzić do zamieszania lub nawet zniekształcenia historii. Zwłaszcza jeśli przekłady dotyczą publikacji opartych o fakty z przeszłości łatwo o błędne interpretacje. Nie znając na przykład kontekstu czasowego, czytelnik może nie skojarzyć Königsbergu z dzisiejszym Kaliningradem, a użycie polskiej nazwy Królewiec z dużym prawdopodobieństwem dodatkowo jeszcze utrudni odbiór teksu. Podobnie jest, gdy w publikacji o drugiej wojnie światowej zamiast Leningradu pojawi się Petersburg.
Analogicznie jest z nazwiskami – zmiana ich pisowni może sprawić, że utracimy połączenie z rodziną lub kulturą, z której pochodzą. Wiele polskich nazwisk zawiera charakterystyczne końcówki „-ski” lub „-wicz”, które w innych językach mogą być trudne do wymówienia, ale to właśnie one nadają im unikatowości. Zmieniając je podczas tłumaczenia, gubimy część polskiej tożsamości tej osoby.
Tłumaczenie nazwisk i nazw – złoty środek
Jak zawsze i tutaj prawda leży gdzieś pośrodku. Są sytuacje, gdy tłumaczenie ma sens – gdy ułatwia komunikację, pomaga uniknąć błędów lub dostosowuje tekst do odbiorcy. W innych przypadkach warto zostawić nazwę w oryginale i dodać krótkie wyjaśnienie. W tekstach naukowych często podaje się obie wersje – na przykład „Wilno (Vilnius)” – co pozwala zachować precyzję. W literaturze i filmach tłumaczenie z kolei powinno być dostosowane do kontekstu – nie każda nazwa wymaga przekładu, ale czasem może to być przydatne.
W tekstach popularnonaukowych spolszczenie lub uproszczenie nazw ma sens, zwłaszcza gdy ich oryginalna forma mogłaby utrudniać zrozumienie. Podobnie jest w przypadku nazwisk osób publicznych, które funkcjonują w powszechnej świadomości w określonej formie – na przykład Szekspir zamiast Shakespeare. Ważne jednak, by nie działać mechanicznie, lecz każdorazowo zastanowić się nad zasadnością takiej zmiany. Z szacunku do historii warto przemyśleć, które nazwy rzeczywiście wymagają tłumaczenia, a które powinny pozostać w oryginale.